Nierozerwalni > Dziecko > Czy wszystko się da?

Czy wszystko się da?

single image

Zimna kawa

Gdyby swoje wyobrażenie na temat rodzicielstwa opierać na internetowych komentarzach i memach, to obraz wyglądałby mniej więcej tak: matka przez pierwsze lata życia dziecka nie śpi, w toalecie ma zawsze asystę, pije tylko zimną kawę, ciepły posiłek je sporadycznie, umyte włosy i czyste ubrania to naprawdę w wyjątkowych okolicznościach, całe dnie siedzi w domu. Ojciec ciągle w robocie. Koniec. I czy to tak wygląda? Czasami tak, są dni, kiedy będąc z dziećmi w domu ciągle coś robisz, ale masz poczucie, że nic nie zrobiłaś. Nieustająco ktoś czegoś od nas chce, nie mamy nawet chwili na swoje potrzeby.

Zimna kawa jako atrybut rodzicielstwa. Bo jak już zrobisz tę kawę i usiądziesz, żeby w spokoju wypić to ten chce siku, a temu się rozlało picie, trzeba przewinąć, nalać soczku, podać książeczkę, odpowiedzieć na niecierpiące zwłoki pytania.

Czy to oznacza, że przez pierwsze lata życia dziecka nie napijemy się ciepłej kawy? Nie zjemy spokojnie obiadu? Nie weźmiemy prysznica w samotności? Oczywiście, że nie!

Zasoby

Zacznijmy od tego, że każdy z nas ma różne zasoby:

1. Te, które mamy w sobie: cierpliwości, wrażliwości na bodźce, dojrzałości emocjonalnej, wytrwałości.

2. Te, które mamy w związku: czy w ogóle dzielimy to rodzicielstwo z kimś, czy jesteśmy w tym sami (czasem tak jest, mimo bycia w małżeństwie/związku), jaka jest nasza relacja z mężem?

3. Te zewnętrzne: sytuacja materialna, wsparcie rodziny, przyjaciółki, opiekunka, czy nawet pomocna sąsiadka.

Wydawałoby się, że nie jest to nic odkrywczego, a jednak często padają pytania: jak to jest, że ktoś sobie świetnie radzi z czwórką, piątką, siódemką dzieci, a ja z jednym ledwo wyrabiam? Różnimy się tym, jakie mamy zasoby i mamy różne dzieci. Ot, taka oczywistość, że dzieci są różne. Jedno będzie spało w dzień dwie godziny, inne tylko pół. Jedno będzie szybciej potrafiło się samo zająć zabawą, inne będzie potrzebowało asysty rodzica. Jedno mając pół roku będzie przesypiało noce, inne do piątego roku życia będzie się budziło i przychodziło spać do rodziców.

Czy wszystko to kwestia organizacji?

Na to pytanie najchętniej odpowiedziałabym i tak i nie. Nie, bo nie da się wszystkiego przewidzieć, zaplanować. Dzieci w swoim krzyżowaniu nam planów są bardzo kreatywne. Ale jednocześnie powiem tak, bo każdy z nas, czy ma dzieci, czy nie planuje: wyjazdy, wakacje, wyjście na randkę, pracę, spotkanie z przyjaciółmi itp. I każdemu z nas może coś te plany pokrzyżować: choroba, złe samopoczucie, wypadek na drodze, nieodpalający samochód itd. Rodzice mają po prostu dużo więcej zmiennych, które na ten plan mogą wpłynąć, a nawet całkowicie go zburzyć. Ale czy to oznacza, żeby nie planować? Nie próbować? Poddać się, bo przecież i tak się nie uda?

Pół roku temu, w dniu wyjazdu na nasz małżeński wyjazd, zepsuła się pompa w naszym domu i przez to wyjechaliśmy kilka godzin później. Dzieci zdrowe, wszystko dopięte na ostatni guzik, a i tak coś nie wypaliło. Coś, co mogło się zdarzyć każdemu, kto ma dom i pompę (a nie dzieci!).

Praca w domu, praca z domu

Niezależnie od tego, czy pracujemy tylko w domu, czy również zawodowo z domu, to myślę, że najważniejsze jest dobre zaplanowanie sobie, kiedy co będziemy robić. Na przykład: trudno pisać artykuł, gdy dzieci są obok i się bawią, więc na to czas muszę zaplanować, gdy starsi są w przedszkolu i szkole a najmłodszy śpi lub wieczorem, gdy dzieci zasną. Ale ich obecność nie przeszkadza mi w sprzątnięciu kuchni czy wstawieniu prania. I chociaż kuchnia aż woła, żeby ją posprzątać to ja siedzę i piszę, bo wiem, że zaraz wrócą dzieci.

Idealnym rozwiązaniem jest, gdy oboje z rodziców są zaangażowani w opiekę nad dziećmi i można się tym czasem dzielić tak, by jedno i drugie mogło realizować swoje potrzeby (zawodowe, odpoczynku, spotkań z dorosłymi bez dzieci, itp.).

Wydaje mi się, że konieczne jest bycie elastycznym i modyfikowanie swoich planów na bieżąco w zależności od tego, co się dzieje w rodzinie i nie rezygnowanie, gdy nawet przez dłuższy czas wszystkie nasze listy “to do” nie mają ani jednego ptaszka. Czasem tak jest, że nijak się nie da, a czasem da się prawie wszystko!

Artykuł dofinansowany w konkursie Ministra Rodziny i Polityki Społecznej oraz Pełnomocnika Rządu do spraw Polityki Demograficznej – “Po pierwsze rodzina!”

Podobne posty