Nierozerwalni > Rodzinny czas > Po co nam te kryzysy? W obliczu małżeńskiego załamania

Po co nam te kryzysy? W obliczu małżeńskiego załamania

single image

Z lekkim przymrużeniem oka można by powiedzieć, że nie jest prawdziwym małżonkiem ten kto nie przeszedł jeszcze małżeńskiego kryzysu. I choć nikt z nas nie lubi znaleźć się w tym przykrym punkcie, doświadczenie pokazuje, że to co nieuniknione jest także przydatne. Dokonując pewnego życiowego bilansu z łatwością zauważymy, że dotykające nas kryzysy są elementami rozwoju, które pomagają nam osiągnąć pewną dojrzałość. To właśnie ten kulminacyjny moment jakim jest kryzys niejednokrotnie motywuje nas do zmiany. I nie inaczej jest w małżeństwie.

Kryzys małżeński – czy jest potrzebny?

Jedno jest pewne. Prędzej czy później w życiu każdego małżeństwa nastaną trudne chwile. Chwile które bardzo często wydają się nie do przetrwania. I choć w obliczu sytuacji podbramkowej nikt nie czuje się dobrze warto zastanowić się, czy oprócz przykrego doświadczenia z kryzysu dostajemy coś jeszcze. 

Zgodnie z wiedzą płynącą ze współczesnej psychologii widzimy, że kryzysy mogą mieć bardzo konstruktywny wpływ na związek. Okazuje się, że małżeństwa, które przeszły przez kryzysy i zdołały je przezwyciężyć, stają się silniejsze i bardziej odporne na przyszłe trudności. Kryzysy dają parze możliwość wnikliwego spojrzenia na swoje problemy, zrozumienie ich przyczyn oraz znalezienie skutecznych rozwiązań. W ten sposób małżonkowie mogą na nowo nauczyć się w jaki sposób komunikować się, wyrażać swoje potrzeby oraz budować więź emocjonalną. Ale dzieje się coś jeszcze. Jak dowodzą badania przeprowadzone przez Uniwersytet Kalifornijski po przejściu przez trudne chwile małżonkowie doceniają bardziej siebie nawzajem, a także stają się bardziej zaangażowani. 

W obliczu trudności 

Jednak myśl o konstruktywnym wyniku pokonanego kryzysu to za mało by go przezwyciężyć. Jeśli chcemy, aby nasze małżeńskie załamanie przyniosło właściwie owoce musimy wziąć się do pracy. Wyjście z kryzysu partnerskiego jest trudne, ale możliwe. A jak pokazuje historia sytuacje bez wyjścia bardzo często są takimi tylko z pozoru. 

Po pierwsze komunikacja. To na niej opiera się rozwiązywanie konfliktów i waśni. W atmosferze otwartości i wzajemnego poszanowania rozmawiajmy o swoich uczuciach, potrzebach i obawach. Unikając oskarżeń i krytyki starajmy się słuchać. Bo to w słuchaniu, a nie mówieniu często możemy odnaleźć rozwiązanie. Pomocne może być także wyrażanie miłości i wdzięczności. Drobne gesty, wspólny czas czy szczere komplementy. 

W trudnej sztuce rozwiązywania konfliktów małżeńskich kluczowa jest również praca nad sobą. Niejednokrotnie pojawiające się w naszym związku kryzysy wynikają z indywidualnych problemów i niezaspokojonych potrzeb. Koncentrując się na rozwiązaniu swoich problemów oraz uważność w oddzieleniu siebie od partnera możemy dać przestrzeń na małżeństwo. Pomocna może być tutaj nauka tego by nie obwiniać partnera za własne nieszczęście – niech każdy mimo łączącej go miłości z innymi – weźmie odpowiedzialność za samego siebie. 

Jeśli nie możemy poradzić sobie samodzielnie z kryzysem warto rozważyć terapię małżeńską. Terapeuta współpracując z nami pomoże nam zidentyfikować główne problemy. Dzięki niemu możemy również nauczyć się skuteczniejszej komunikacji oraz poznać narzędzia służące rozwiązywaniu konfliktów. 

Bez względu na to jakie narzędzia wybierzemy musimy uzbroić się w cierpliwość i wytrwałość. Wyjście z kryzysu małżeńskiego może zająć tygodnie, miesiące, a czasami nawet lata. Natychmiastowe rezultaty rzadko są trwałe. To idąc krok po kroku w stronę odbudowy małżeństwa możemy przywrócić jego piękno. 

Nie wszystko złote co się świeci 

Trudno się jednak oszukiwać. Nie każdy kryzys kończy się pomyślnie. Bez odpowiedniego działania małżonkowie stopniowo, często bezpowrotnie oddalają się od siebie. Czy dojdzie do rozwodu, separacji? Czy może wewnętrznego rozpadu, w którym obie strony zaczną żyć obok siebie zamiast ze sobą? O tym w dużej mierze będzie decydowało zaangażowanie. Jest to jeden z relacyjnych filarów, który decyduje o tym ile jesteśmy w stanie znieść dla sprawy. 

Tak więc bez względu na to w jakim punkcie jest nasze małżeństwo – przed, w trakcie lub po kryzysie, w naszym interesie jest dbanie o wysoki stopień zaangażowania. Na które z kolei składa się czas, chęć i wzajemne wsparcie.

Artykuł dofinansowany w konkursie Ministra Rodziny i Polityki Społecznej oraz Pełnomocnika Rządu do spraw Polityki Demograficznej – “Po pierwsze rodzina!”

Podobne posty