Nierozerwalni > Family Time > Centrum Zarządzania Rodziną

Centrum Zarządzania Rodziną

single image

W rodzinie, w której jest dużo osób pogodzenie różnych spraw to ogromne wyzwanie. A im dzieci są starsze, tym jest to trudniejsze. Każdy chce mieć jakieś zajęcia dodatkowe, odwiedzić kolegów, pójść na urodziny, zaprosić koleżankę. Do tego dochodzą różne dodatkowe atrakcje organizowane przez szkołę oraz bieżące sprawy, jak np. wizyta u dentysty. Jak to wszystko pogodzić? Jak nie oszaleć?

Czasem się nie da. Czasem z czegoś trzeba zrezygnować, czasem nie uda się wziąć w czymś udziału. Ale zacznijmy od początku. Jak się za to wszystko zabrać?

Wspólny kalendarz

Wspólny kalendarz mamy i taty to u nas podstawa. I to taki online, do którego mamy dostęp w każdym momencie. Wpisujemy do niego wszystko, co ogranicza nasze możliwości bycia z dziećmi lub takie, które wymagają jakichś naszych działań: dyżury, koncerty, wizyty lekarskie, próby, spotkania, ważne wydarzenia w szkole, urodziny, a nawet wizytę u kosmetyczki czy spotkanie online. To bardzo ułatwia organizację życia rodzinnego, zmniejsza ryzyko, że oboje w jednym czasie coś sobie zaplanujemy. Pozwala także zobaczyć, jak bardzo intensywny czas nas czeka i dobrze planować swoją pracę zawodową i np. przyjąć lub zrezygnować z kolejnego zlecenia, spotkania, czy współpracy.

Pomagajmy sobie nawzajem

Bardzo pomocne jest wchodzenie w różne kooperatywy z innymi rodzicami. Bardzo trudne byłoby zorganizowanie dla nas, by nasi dwaj synowie mogli co tydzień po szkole chodzić na treningi piłki nożnej. Dzięki temu, że oprócz nich na te zajęcia chodzi grupka chłopców i rodzice wymieniają się odprowadzaniem, my zamiast odprowadzać ich co tydzień, odprowadzamy całą grupkę raz na dwa miesiące.

Co dwie głowy, to nie jedna

Dużo dzieci oznacza dużo spraw na głowie. Ten ma przynieść strój, a ten upiec ciastka na kiermasz, trzeba zapłacić za wycieczkę, kupić bilety, donieść strój na zmianę do przedszkola, zapisać dzieci do dentysty, ortodonty, zamówić okulary, przynieść zdjęcia do legitymacji, zamówić prezenty na święta, zrobić zakupy, zadzwonić do urzędu i do przychodni… i można by tak wymieniać i wymieniać. Momentami jest tego naprawdę bardzo dużo. Za dużo, by mogła to wszystko ogarnąć jedna osoba, dlatego warto działać razem. Nawet jeśli tylko jedno z rodziców lepiej pamięta, co trzeba zrobić, zorganizować to dobrze drugiego rodzica w to wciągnąć. Często my, mamy, jesteśmy heroskami, chcemy wszystko same, bo przecież damy radę. A często nie musimy. Wydaje mi się, że w wielodzietnej rodzinie jest to wręcz niemożliwe. Bycie w tych logistycznych zmaganiach we dwoje dużo ułatwia i sprawia, że nie jest to takie straszne.

No dobra, a tak praktycznie?

U nas oprócz zsynchronizowanego kalendarza google sprawdza się tygodniowy planer suchościeralny plus kartki z listą rzeczy do załatwienia i planer książkowy, w którym oprócz bieżących spraw wpisuję różne rzeczy do zrobienia, załatwienia, a także kwestie związane z pracą zawodową. Tak zwana lista to do to jedno z najprostszych i najskuteczniejszych narzędzi do planowania. Ostatnio widziałam jej zmodyfikowana wersję, na której było: najważniejsze, dobrze by było i i tak tego nie zrobię. Doskonale to pokazuje realia życia rodzinnego. 🙂

Ostatnio naszym pomysłem jest dzień na zaległości. Planujemy sobie dzień, kiedy nie mamy nic większego do zrobienia i staramy się w tym dniu pozałatwiać różne sprawy, które ciągną się za nami od dłuższego czasu i nie ma kiedy się nimi zająć, bo nie są bardzo pilne.

(za?)dużo zmiennych

Dużo ludzi to dużo zmiennych. Ktoś może zachorować, ktoś może wstać lewą nogą, ktoś może o czymś zapomnieć. W rodzinie, w której jest dużo dzieci wiele rzeczy może wpłynąć na realizację naszego planu. Czy to oznacza, że nie warto planować? Oczywiście, że warto! Nawet jeśli trzeba będzie ten plan zmodyfikować, jeśli czasem coś nie wypali zupełnie, albo wypali tylko połowicznie. Warto planować, ale nie warto frustrować się, gdy się nie uda, gdy będziemy musieli nasz plan zmienić, albo gdy zupełnie nic nie uda nam się zrealizować. Plan ma nam pomóc, a nie być batem i źródłem poczucia winy, gdy się nie uda.

Artykuł dofinansowany w konkursie Ministra Rodziny i Polityki Społecznej oraz Pełnomocnika Rządu do spraw Polityki Demograficznej – “Po pierwsze rodzina!”

Podobne posty