Nierozerwalni > Dziecko > O zabawie na serio

O zabawie na serio

single image

Nieraz rodzice pytają mnie jakie gry i zabawki poleciłbym ich dzieciom, aby pomagały rozwijać inteligencję i kreatywność. Oferta rynkowa jest obecnie bardzo bogata, ale zanim zdecydujemy się na wybór odpowiednich pomocy edukacyjnych, warto przemyśleć kilka spraw związanych z funkcją zabawy w życiu dziecka, a także rolą rodziców w bawieniu się.

Potrzeba matką wynalazków

Podczas jednego z warsztatów usłyszałem inspirującą opowieść ojca, który wynalazł nietypowy sposób na odciągnięcie swoich pociech od uczestnictwa w „halloween”. Gdy ich rówieśnicy przebrani w straszydła uprawiali rutynową wędrówkę po domach, pomysłowy tata wyszedł ze swoimi dziećmi na dwór i zaproponował, że wspólnie pobawią się w… chowanego (!). To był impuls. Gdy hasło zostało rzucone, zabawa zaczęła się na całego.

Autor pomysłu doznał swoistego szoku widząc jak wiele rozrywki może współczesnym maluchom dostarczyć prosta zabawa, którą każdy z nas zna z dzieciństwa. Mimo dziwnych spojrzeń sąsiadów, którymi obdarzali dorosłego mężczyznę kryjącego się za śmietnikiem, zaangażowany tata przeżył satysfakcję nie tylko z dostarczenia uciechy dzieciom, ale również sam nieźle się przy tym ubawił. Postanowił kontynuować tego typu działania. Wkrótce do podwórkowych zabaw zaczęły się przyłączać inne dzieci i pojawiał się na nich spory tłumek. Chcąc nie chcąc spontaniczna aktywność ojca zamieniła się w swoisty wolontariat animacji zabaw na osiedlu.

Gdzie się podziały tamte podwórka…

Ta opowieść skłoniła mnie do przemyśleń na temat cech dobrej zabawy. Okazuje się, że panujący powszechnie stereotyp, iż kluczową rolę odgrywają w niej wyrafinowane gadżety czy bogate technologie, nie jest prawdziwy. Ważnie jest z kim bawi się dziecko i jak silnie pobudzona jest jego wyobraźnia.

Przypuszczalnie Czytelnicy niniejszych refleksji pamiętają czasy, gdy światem dziecięcej rozrywki rządziły podwórka. Wówczas dzięki rozbudzonej imaginacji najzwyklejszy patyk stawał się mieczem a drzewo wieżą obserwacyjną czy twierdzą nie do zdobycia. Grudka ziemi z łatwością zamieniała się w eksplodujący granat a rów na budowie – w wojenny okop. Zakładaliśmy obozy, budowaliśmy królestwa, odgrywaliśmy role generałów, dworzan czy giermków. Aktywność fizyczna, przyjaźnie „po grób”, praca w zespole, samoorganizowanie się, dreszczyk przygody – to tylko część zysków, jakich dostarczały podwórkowe zabawy. Szkoda, że niektóre z naszych dzieci znają tą rzeczywistość tylko z lektury „Chłopców z Placu Broni”. Może warto naśladować „szalonego tatę” i „przywrócić” dzieciom podwórka?

Zabawa i rzeczywistość

Ustalenia pedagogiki i innych nauk społecznych wskazują na szereg intelektualnych i emocjonalnych korzyści płynących z zabawy. Najczęściej definiuje się zabawę jako czynność wykonywaną dla przyjemności, której towarzyszy atmosfera radości, entuzjazmu, zaciekawienia, podekscytowania. Dziecko w trakcie zabawy szybko rozwija swoje umiejętności, gdyż to co wymaga odeń koncentracji, kreatywnego myślenia, zręczności manualnej itp. w zabawie staje się przyjemne i niestresujące.

Analizując czynność zabawy, naukowcy zwracają uwagę na zawarty w niej element wtórnej rzeczywistości czyli świata opierającego się na wyobrażeniach, dającego ujście skrytym pragnieniom i marzeniom dziecka. Mały człowiek za pomocą fikcyjnych fabuł „oswaja” świat realny, który często bywa za trudny do udźwignięcia. Dużą wartość mają zabawy, które nawiązują do życia społecznego. Uczestnicząc w nich dziecko uczy się nowych zachowań i ról, odkrywa tajniki komunikacji i harmonijnej współpracy. Zabawa jest działaniem o charakterze kreatywnym. Akty twórcze dokonują się najpierw w świecie wyobraźni a następnie przekładają na rzeczywistość.

W co się bawić?

Mając na uwadze powyższe ustalenia, zalecam zwykle rodzicom, by zabawki, które kupują dzieciom sprawdzali pod kątem tego jak bardzo rozwijają wyobraźnię i samodzielne procesy twórcze. Przydatne są przedmioty otwarte na różnorakie zastosowania i kombinacje. Przykładowo preferuję tradycyjne klocki z drewna niż wykwintne zestawy lego, które zachęcają do działań odtwórczych (wszystko zgodnie z instrukcją). Z podobnych powodów większą satysfakcję daje maluchowi obcowanie z prostą lalką czy pluszowym misiem niż kolekcjonowanie drogich zabawek przedstawiających postaci z bajek, które służą co najwyżej do odtwarzania filmowych scenek. W przypadku gier, preferuję tradycyjne planszówki (szachy, warcaby, chińczyk, gry słowne, logiczne, przygodowe, strategiczne, quizowe, losowe, karciane itp.). Rodzinne „nieelektroniczne” rozgrywki okazują się ciekawsze niż niejeden telewizyjny show i bardziej integrujące niż aplikacje na smartfona czy komputer.

Rodzinna zabawa lub gra może być rewelacyjną rozrywką bez względu na wiek. Jest jednak pewien warunek, który przytoczę na przykładzie niezapomnianej lekcji, jaką dały mi kilkanaście lat temu moje córki. Pewnego dnia w trakcie rozgrywki w chińczyka usłyszałem od nich zaskakujące wezwanie: „Tato graj!”. „No przecież gram!” – odparłem zdziwiony, rzuciłem kostką i przesunąłem pionek. „Ale GRAJ!” – zakrzyknęły córki. I wtedy doznałem „olśnienia”. Moje pociechy spostrzegły, że owszem grały moje palce, ale umysł i serce były gdzieś daleko – w „poważnym” świecie dorosłych. Dzieci pragną naszego pełnego zaangażowania. To warunek prawdziwie udanej zabawy.

Nie zawsze łatwo przełamać się, by okazać takie zaangażowanie. Czasem potrzeba świadomej decyzji na pokonanie lenistwa czy też rezygnacji z pozornie „bardziej praktycznych” czynności czy „powagi stosownej do wieku”. Na szczęście w każdym z nas znajdziemy odrobinę dziecka. Gdy ją uwolnimy, okaże się, że zabawa rozwija również… NAS!

Zapraszamy do zapoznania się z innym artykułem autora na temat talentów: “Odkopane talenty czyli spełniony rodzic a rozwój dziecka”

Artykuł dofinansowany w konkursie Ministra Rodziny i Polityki Społecznej oraz Pełnomocnika Rządu do spraw Polityki Demograficznej – “Po pierwsze rodzina!”

Podobne posty